(Wiedźma Azura ląduje na ziemi, najpewniej odepchnięta.)
Wielki Wąż: Dzienko, połknę cię w całości.
Azura: Nie waż się mnie lekceważyć, Wielki Wężu, bo ja jestem Dobrą Wiedźmą Azurą, wojowniczką pokoju! (Zakłada swoje berło na ramię, jak bazookę.) No i masz gadzie!
(Wiedźma strzela z berła w Wielkiego Węża.)
Wielki Wąż: Nie, celne trafieni, zginę!
(Wielki Wąż upada.)
Luz Noceda: I to już koniec.
Camila Noceda: Ale koniec czego?
Luz: Recenzji książki. Należy się conajmniej piątka.
Dyrektor Hal: Właśnie w tej sprawię cie tu wezwałem.
(Dyrektor Hal wskazuje na korytarz, na którym dzieci uciekają przed wężami.)
Luz: O, znaleźli moje zapasowe węże.
Camila: A co zamierzałaś zrobić z tym?
(Camila podnosi fajerwerki.)
Luz: To miała być kropka nad i.
(Camila podchodzi do Luz.)
Camila: Luz, jesteś bardzo pomysłowa, ale teraz przesadziłaś. I czy pamiętasz, dlaczego trafiłaś na dywanik poprzednie trzy razy?
Luz: Zbawczy puginale, tu twoje miejsce!
(Luz rozpina przód noszonej przez siebie sukienki, z której wypada sznur kiełbas, a stojące na scenie dzieci uciekają).
(Luz kończy szyć trójwymiarowego gryfa na podstawce.)
Luz: Czas na ostatni anatomiczny sznyt. (Otwiera dziób gryfa.) Pajęczy chuch!
(Pająki wychodzą z wnętrza gryfa, strasząc ludzi w pomieszczeniu.)
(Dziewczyna wykonuje fikołka do tyłu, na co kilka dziewczyn zaczyna klaskać.)
Luz: Niby to jest niesamowita sztuczka? (Rzuca ponpony na ziemię i odwraca się.) A co powiecie na to? (Pokazuje uczniom, że wywinęła swoje powieki na drugą stronę.) Mrug, mrug, mrug.
(Dzieci krzyczą i uciekają.)
Camila: To wspaniale, że jesteś oryginalna, ale jeśli nie będziesz odróżniać (wyjmuje ze swojej torebki broszurę obozu) fantazji od rzeczywistości, pojedziesz na letni obóz.
(Camila podaje Luz broszę obozu, a ta ją bierze w ręce.)
Luz: Ależ bez obaw, bądź spokojna, mamo. (Wstaje) Koniec z wygłupami!
(Trzymany w ręce Luz wąż skacze na dyrektora Hala.)
Luz: To się nie liczy, tak?
(Luz stoi na chodniku, a Camila wychodzi z domu.)
Camila: Och! O, moja mała. (Podchodzi i przytula Luz.) No bez foszka. Letni obóz potrwa tylko trzy miesiące. Będziesz zajęta nauką księgowości i będziecie oglądać różne programy naukowe, i czas szybko zleci.
Luz: Ale nie znoszę takiego nudziarstwa. Lubię montować filmiki anime z muzyką i czytać książki fantasy z zawiłymi przedakcjami.
Camila: Mija, twój świat fantazji cię ogranicza. Czy ty masz koleżanki, takie prawdziwe, nie wymyślone, nie duszki, ani nie zwierzęta.
(Luz opuszcza książkę o Wiedźmie Azurze i podchodzi z nią do śmietnika.)
Camila: Na obozie się z kimś zaprzyjaźnisz. Ale musisz tego chcieć. Spróbujesz, skarbie?
Luz: Tak, mamo.
(Luz wkłada książkę o Azurze do śmietnika.)
(Camila wyjmuje wibrujący telefon.)
Camila: O, lecę już do pracy. (Podchodzi do Luz i całuje ją w głowę.) Autobus zaraz będzie, napisz kiedy dojedziesz. Cuídate mucho, mija. ¡Qué te vaya bien.
(Camila odchodzi.)
Luz: Pa, mamo.
(Luz zaczyna grzebać w śmieciach.)
Luz: Ach, gdzie spadła? Gdzie książka?
(Rozlega się pohukiwanie sowy i Luz zauważa Sowberta trzymającego w dziobie wór z książką o Azurze w środku, która odlatuje.)
Luz: Złodziejka śmieci! (Biegnie za sową, aż do starej chaty, przy której się niepewnie zatrzymuje. W końcu wbiega do chaty, drzwi się zamykają i rozbłyska złote światło.)
(Materializują i otwierają się magiczne drzwi, z których wylatuje Sowbert i wybiera Luz.)
Luz: Przestań tak radośnie uciekać sow... Huh? (Obserwuje wnętrze namiotu, do którego wbiegła.) O, myślałam, że to ja mam kolekcję dziwactw. (Podnosi lalkę z głową człowieka i ciałem krokodyla nabitą na wieszak z widelcem zamiast kończyny.) Ale to? Nadzwyczajne.
Ida Cierńszpon: (głos) Nareszcie, wróciłeś.
(Luz wystraszona kuca i następnie wygląda za połę namiotu.)
Eda: Cóż takiego przyniosłeś?
(Sowbert łączy się z kosturem.)
Luz: (szeptem) Ha!
(Ida wyciąga z wora telefon i go wyrzuca.)
Ida:' Szpargał. (Wyciąga z wora pierścień z kryształem i go wyrzuca.) Do śmieci. (Wyciąga z wora złoty puchar do picia i go wyrzuca.) Złom. Och, a na tym. (Wyjmuje z wora okulary z gałkami ocznymi na sprężynach i je zakłada.) Na tym się wzbogacę. (Wyciąga z wora książkę o Wiedźmie Azurze.) A to pójdzie na podpałkę.
(Ida zbliża książkę o Wiedźmie Azurze nad palącą się święcę.)
Luz: Ach! (Podbiega i wyrywa Idzie książkę.) Przepraszam, sorki, to moje, dziękuję. (Biegnie w stronę magicznych drzwi, które zamykają się i znikają jej przed nosem.)
(Ida naciska guzik swojego klucza i zdejmuje okulary.)
Ida: Ty już panna stąd nie wyjdziesz.
(Luz chowa książkę do swojej torby i wybiega przez drugie wejście do namiotu, gdzie z przerażeniem obserwuje Wrzące Wyspy.)
Luz: Och nie, nie, nie, nie, co tu jest grane?
(Do Luz podlatuje wróżka.)
Luz: Ach! O, hejo, mała wróżko. Może mi powiesz, że to tylko absurdalny sen?
(Wróżka pokazuje swoje zęby.)
Wróżka: Zabiorę ci skórę!
(Luz uderza wróżkę ramieniem, strącając ją na ziemię.)
Luz: Gdzie ja jestem? Czy ja śnię? Czy trafiłam do piekła?
(Ida kładzie dłoń na ramieniu Luz.)
Ida: Chciałabyś.
(Ia rzuca Luz na krzesło z drugiej strony namiotu.)
Luz: Ja przepraszam, chciałam tylko wziąć książkę, jeśli chce mnie pani wszamać (Wystawia ramię w stronę Idy.) to proszę szybko, tak migusiem.
Ida: Wszamać? Czemu mam zjadać potencjalną klientkę? (Wyjmuje zza lady klapka.) Mogę zaproponować ludzką stopę z dziurkami. (Wyjmuje zza lady dezodorant.) Może ludzki zielony baton? (Wyjmuje zza lady mały telewizor.) O, co powiesz na czarne, mroczne pudło odbijające tylko smutek?
(Luz się śmieje i wstaje z krzesła.)
Luz: To potrafi o wiele więcej. (Bierze od Idy telewizor.) Zaraz, już pokazuję. (Wkłada do telewizora dwie baterie i go włącza.) Voilá.
Trzyoki zielony demon: Co?
Brązowy demon: Co to?
Czterooki czerwony demon: Ten dźwięk, urzekający.
(Demony zbierają się przed straganem Idy.)
Trzyoki zielony demon: Ja dam cztery ślimaki za wrzeszczące pudło!
Mały niebieski demon: Ja dam całą setkę!
Czterooki czerwony demon: Mogę zjeść tego człowieczka z pudła?
(Demony zaczynają krzyczeć.)
Ida: (do Luz) Jak ty masz na imię?
Luz: Jestem Luz. Luz Noceda.
(Ida odbiera od demonów ślimaki.)
Ida: No, Luz, bardzo sprytne posunięcie. Jak na człowieka.
'Luz: Bardzo dziwne słowa ze strony istoty ludzkiej.
'Ida: O, drogie dziecko, (Ściąga bandanę z głowy ukazując szpiczaste uszy.) jakiej tam ludzkiej. (Wchodzi na stolik przy straganie.) Jestem Ida, Sowia Dama, najpotężniejsza wiedźma na całych Wrzących Wyspach!
Luz: Wiedźma?
Luz: Jestem szanowaną, straszną...
(Skaut cesarskiego kowenu niszczy uderzeniem telewizor.)
Skaut: Mam cię!
(Demony uciekają.)
Skaut: Ida, Sowia Dama (Wyjmuje list gończy za Idą.) poszukiwana za nadużywanie magii oraz demoniczne występki.
Luz: O, wiedźma przestępczyni!
Skaut: (do Idy) Niniejszym nakazuje (Łapie Idę za rękę.) ci pójść ze mną do konformatiorium.
(Ida wyrywa się skautowi.);
'Ida: Może przestać wszędzie za mną łazić? Nic nie zrobiłam.
'Skaut: (do Luz) Ciebie też zgarniam...
(Łapie i podnosi Luz za kaptur.)
Luz: Aaa!
Skaut: ...za bratanie się z przestępczynią.
Luz: Co-co? Tak nie można!
'Ida: Oj dobra, dobra, pójdę. (Siegą pod ladę.) Tylko wezmę swoje rzeczy.
(Ida uderza Swoim Kijem skauta i za pomocą magii podnosi swój stragan i dobytek.)
Ida: Oj, jeszcze klamoty.
(Ida wyjmuje z włosów klucz i naciska go, jednocześnie przywołując do siebie portal. Następnie wkłada za pomocą magii wszystkie rzeczy do zawiązanego w worek materiału, który zarzuca na Sowi Kij i odbiega.)
Ida: No to śmig, dziecko!
(Luz dogania Idę.)
Luz: To szaleństwo. Jeśli tu zginę moja mama się wkurzy.
Ida: Ha, nie pozwolę im cię skrzywdzić! Bo taki człowiek jest dla mnie znacznie cenniejszy żywy niż martwy!
Luz: Chwila, o czym pani mówi?
(Ida chwyta Luz pod ramię i wskakuje na Sowi Kij wzlatując w powietrze.)
Skaut: NIe ujdzie ci to na sucho, Sowia Damo! A, faktycznie, uszło. Jednak uszło jej na sucho drodzy państwo! Jak zwykle.
(Ida i Luz lecą na Sowim Kiju. Luz ma zamknięte oczy.)
Ida: Możesz już otworzyć oczy, dziecko.
(Luz otwiera oczy i ze strachu traci równowagę, łapiąc się miotły i lecąc do góry nogami.)
Luz: Latająca miotła? I potwory! Jesteś wiedźmą!
(Ida łapie Luz sadzając ją z powrotem na miotle.)
Luz: Gdzie mnie wywiało?
Ida: Jesteś na Wrzących Wyspach. Wszystkie mity znane ludzkości wzięły się stąd, że nasz świat przenikał do waszego.
(Koło Idy i Luz podlatuje gryf.)
Luz: To gryf.
(Gryf otwiera dziób, z którego wylatują pająki.)
Luz: Wiedziałam!
Ida: Tak, gryfy, wampiry, żyrafy.
Luz: Żyrafy?
(Ida ląduje na ziemi.)
Ida: O tak, wygnaliśmy te stwory, strasznie dziwadła.
(Ida zsiada z Sowiego Kija, zostawiając na nim swoją dłoń.)
Luz: (spadając z kostura) Aaa!
(Ida bierze dłoń i wsadza ją na miejsce.)
'Ida: Ups. Zdarza się czasami.
Luz: Ja mam dosyć przygód na dzisiaj. Nie jest to bezpieczny świat fantazji, jaki zawsze mi się marzył. To pomożesz mi wrócić do domu?
Ida: Ale ty pomożesz mi pierwsza. Hahahahahahaha. No chodź, mała.
(Ida idzie w stronę Sowiego Domu.)
Luz: Wow.
(Luz idzie za Idą.)
Luz: A nie boisz się, że strażnicy nas tu znajdą?
'Ida: Nie, mój dom ma doskonały system zabezpieczeń.
Uhu: (będąc w drzwiach Uhu, hasło proszę.
(Ida wsadza Uhu palce w oczy.)
Ida: Nie mamy na to czasu, Uhu, wpuszczaj nas.
Uhu: Dobra, dobra, rany. Pobawić się sowie nie dasz? Au. Hu.
(Uhu otwiera drzwi otwierając dziób na szerokość przejścia, a Ida i Luz przez nie wchodzą, po czym się zamyka.)
Ida: Witam w moim... (pstryka palcami) Sowim Domu...
(Świece się zapalają, płaskorzeźby zaczynają świecić, a przyrządy domowe same sprzątać.)
Ida: ...gdzie się ukrywam przed współczesnym światem. I przed policją. I byłymi chłopakami, he he.
Luz: Ten dom jest cudowny. Mieszkasz tutaj całkiem sama?
(Z piętra słuchać uderzenia przypominające wielkie kroki.)
Ida: Tak właściwie do mam lokatora.
(W stronę salonu zbliża się wielki cień.)
Król: (grubym głosem) Kto śmie nachodzić mnie... (Wchodzi, opatulony w ręczniki kąpielowe, mówiąc normalnym głosem.) ...króla demonów?
Luz: ¡Ay, que lindo! (Podbiega, podnosi i przytula Króla.) Ido, ależ on jest słodki! Kto jest słodziakiem, kto jest słodziakiem? Ti, ti, ti, ty to ti.
(Luz obejmuje Króla, a ten się wyrywa.)
Król: Nie, nie, nie znam żadnego słodziaka! Ido, co to za potwór?
(Ida odciąga Luz od Króla.)
Ida: O, panna Luz to człowiek, przyszła nam pomóc w naszej trudnej sytuacji.
Król: O, hurra.
Luz: Stop, stop, stop. Coś groźnie brzmi to słowo „sytuacja”.
Ida: Zaraz, zaraz wszystko wyjaśnię. (Tworzy magiczny okrąg, w którym pojawia się historia do opowieści Idy.) Król był ongiś potężnym królem demonów, ale jego koronę potęgi skradziono, a on stał się...
(Luz przytula Króla.)
Ida: ...tym.
Luz: Mówisz o tym kłębuszku słodyczy?
(Na powrót pojawia się historia z zaklęcia.)
Ida: Korona jest w posiadaniu złego Strażnika Gniewa, który zamknął ją za magicznym polem siłowym, przez które tylko człowiek może się przebić. Taki człowiek jak ty. (Ida usuwa zaklęcie.) Jeśli pomożesz nam odzyskać koronę, odeślemy cię do twego świata. Co na to powiesz? Wiesz... (podnosi Króla) ... któż by odmówił tej słodkiej mordce?
Król: Nie, proszę, nie zachęcaj jej!
(Ida upuszcza Króla)
Król: Uch.
Ida: Widzisz, tylko dzięki nam możesz wrócić.
Luz: Czyli właściwie nie mam wyjścia, prawda?
Ida: Tak. (Podnosi i przerzuca sobie Luz przez ramię po czym idzie w stronę drzwi) No to ruszamy, do dzieła.
(Król podnosi swoją leżącą na ziemi żółtą kaczuszkę.)
Król: Wkrótce, kaczuszko nasycimy się strachem tych, co z nas szydzili.
(Król biegnie za Idą i Luz.)
Luz: Dokąd idziemy?
Ida: W bardzo fajne miejsce.
Ida: Oto Konformatorium, miejsce dla tych, co nie przystosowali się do społeczeństwa.
(Luz zrywa z muru plakat gończy za Idą i Królem.)
Luz: O, te stwory strasznie się na ciebie uwzięły.
Ida: Tak, ale nas nie złapały, bo im się wyślizgujemy.
Król: Spróbuj mnie złapać, kiedy zacznę się skradać. I aż tryskam pomysłami. (Spada z głowy Luz, na której siedział i wskazuje na wieżę Konformatorium.) Ty i ja zakradniemy się na sam szczyt wieży, gdzie trzymają moją koronę.
Ida: A ja postaram się, żeby Strażnik miał zajęcie.
Luz: Ach! Mogę się jakoś przebrać?
Ida: Aaa... hm...
(Luz zakłada na głowę kaptur z kocimi uszami.)
Luz: Bardzo chciałam to nałożyć. (Zakłada na głowę kaptur z kocimi uszami.) Miau, miau.
Król Koszmarek.
Ida: O, będziesz tam pasować. (Uderza Sowim Kijem w ziemię, tworząc świetlisty okrąg, który unosi Luz i Króla w powietrze.) Trzymajacie się.
Luz i Król: Ło!
(Świetlisty okrąg unosi Króla i Luz do okna wieży, po czym znika, a Luz łapie się parapetu, by nie spaść na ziemię.)
Ida: Widzimy się wkrótce na szczycie wieży!
(Ida odlatuje na Sowim Kiju.)
(Król wspina się do wieży, a po nim Luz, spadając z parapetu.)
Król: Ha, ha, nie umiesz na cztery łapy.
(Luz spogląda na wnętrze Konformatorium.)
Luz: Ło.
Katya: Ej, panno kotko, jak wydostałaś się z celi?
Luz: O, nie, nie, nie, nie jestem kotem... (Ściąga z głowy kaptur.) no i nie jestem przestępczynią.
Król Wszystko przed tobą.
'Katya: My też nie. Złośliwy strażnik lubi zamykać tych, co nie pasują. (Wyciąga swoją książkę i pokazuje jej zawartość Luz.) Patrz, piszę różne fanficki o miłości warzyw. Lubię jedzenie i miłość, pozwólcie mi o tym pisać!
Demon jedzący oczy: Siedzę, ponieważ lubię zjadać własne oczy.
(Demon, wyjmuje swoją gałkę oczną z oczodołu i ją połyka, a ta wraca na swoje miejsce.)
Nochalka Mała: My żądamy wolności słowa, oni nigdy nas nie uciszą.
Katya: Ta, a tu masz fankę teorii spiskowych.
Nochalka Mała: Ten świat to symulacja, jesteśmy zabawkami wyższej istoty!
Luz: Zaraz, to nie przestępstwa i nikt z was nie zrobił nic złego. (Wyjmuje list gończy za Królem i Idą.) Jesteście takimi samymi dziwadłami jak ja.
(Zaczynają być słyszalne dudniące kroki zza drzwi.)
Katya: To Strażnik Gniew, wiem!
(Luz i Król wbiegają do pustej celi, zamykając za sobą kratę.)
(Strażnik Gniew wchodzi do Konformatorium.)
Strażnik Gniew: Ja was słyszę. A o czym wy tutaj szepczecie? (Zauważa leżący na ziemi list gończy za Idą i Królem.) A, o Sowiej Pani. (Zgniata list gończy i zamienia swoją dłoń w młot, którym uderza w celę, w której ukrywają się Król i Luz.) Niedługo dopadnę ją w swoje ręce.
Nochalka Mała: Walcz z wielkim ciemiężcą! Nie damy się, stawimy opór i nie będziemy się ciebie bać, ty paskudo!
(Strażnik Gniew naciska dźwignię i otwiera celę Nochalki Małej.)
Nochalka Mała: Hurra, wolność.
(Strażnik Gniew chwyta Nochalkę Małą w swoją pieść.)
Strażnik Gniew: Niech to będzie lekcja dla was wszystkich. W społeczeństwie nie ma dla ciebie miejsca, jeśli się nie dopasujesz.
(Strażnik Gniew wychodzi z Konformatorium, wciąż trzymając Nochalkę Małą w pięści.)
(Luz podchodzi do celi Katyi.)
Luz: Nie martw się, zaraz cię wypuszczę. (Luz stara się nacisnąć dźwignię otwierającą celę, lecz nie udaje jej się to.) Nie, mam za słabe mięśnie.
Katya: Lepiej stąd zwiewaj, póki jeszcze możesz, mała. Naciesz się wolnością.
(Smutna Luz odchodzi.)
(Luz idzie korytarzem i podlatuje do niej Ida.)
Ida: Hej, już sprawdziłam. I strażnik jest zajęty, właśnie dręczy jakieś małe stworzenie, na pewno przez jakiś czas tu nie przyjdzie.
(Luz mija Idę i podchodzi do wielkich drzwi.)
Król: Korona. Tak blisko. (Król podbiega do drzwi.) Już czuję jej moc.
(Król wskakuje na klamkę, usiłując otworzyć drzwi.)
Ida: O, taki jest słodki kiedy pragnie potęgi.
Luz: To nie fair, że oni są za kratami. Chcą po prostu być sobą. Czemu większość myśli, że dziwadła są złe?
(Król wyrywa klamkę, otwiera drzwi i wchodzi do pomieszczenia.)
Ida: Idziemy, zanim zrobi sobie krzywdę.
Król: Au.
(Ida i Luz wchodzą do pomieszczenia, gdzie Król próbuje się dostać za pole siłowe.)
Ida: Mamy człowieka, nieprawdaż?
Król: No tak.
(Luz bierze wdech i wchodzi za pole siłowe, gdzie, na szczycie przedmiotów, zauważa koronę.)
Luz: Co ja widzę? Czy to jest...
(Luz, już poza polem siłowym, trzyma papierową koronę z napisem „Burger Queen”.)
Król Moja korona! (Bierze od Luz koronę i ją zakłada.) Tak, tak, już czuję, jak moje moce wracają. (Wskazuje na pluszowego królika.) Hej, ty, brzydki stworze, będę ci mówił Francois i zostaniesz żołnierzem w mojej armii ciemności. Ha, ha!
Luz: Korona nie daje malcowi żadnych mocy, prawda?
Ida: E, no tak. (Zauważa spojrzenie Luz.) Och, spójrz na nas, Luz. Król i ja nie mamy wiele na tym świecie.Mamy tylko siebie, więc skoro ta korona jest tak ważna dla niego, no to dla mnie też. A poza tym dziwadła muszą trzymać się razem, co nie?
(Luz się rumieni.)
Ida: Cóż, mamy dług u ciebie, zabierajmy się stąd, bo nas strażnik znajdzie i się wścieknie.
(Strażnik Gniew pojawia się za Idą.)
Strażnik Gniew: Za późno.
(Strażnik Gniew scina Idzie głowę, która ląduje w ramionach Luz.)
Luz: Aaaaa!
Głowa Idy: Au! Nie lubię gdy to się dzieje.
Luz: Aaaaa! Ido, dobrze się czujesz?
Głowa Idy: Tak, z wiekiem się to zdarza coraz częściej.
Luz: Serio?
Strażnik Gniew: Nareszcie nie wymkniesz mi się, Ido, Sowia Damo. (Idąc w stronę Idy i Luz zdejmuje Królowi koronę, a ten próbuje ją odzyskać.) Moi strażnicy nie mogli cię złapać, ale wiedziałem, że gdy zabiorę zabawkę twemu zwierzątku, prędko się zjawisz.
(Strażnik Gniew niszczy koronę.)
Król: Nie, moje moce!
Głowa Idy: Czego chcesz? Nigdy tak naprawdę nie złamałam żadnych twoich głupich praw, przynajmniej otwarcie.
'Strażnik Gniew: Chcę, żebyś... (Pokazuje bukiet kwiatów.) ...się ze mną umówiła.
Głowa Idy: Co?
Luz: Co?
Skaut: Brawo szefie!
Strażnik Gniew: Nieustannie nam uciekałaś i zawsze udawało ci się uciec, to mi się podoba.
Luz: Aż nie chce mi się tego słuchać.
Strażnik: Nie wtrącaj się!
(Strażnik Gniew wyrzuca bukiet i zamienia swoją dłoń w macki, którymi pochwytuje Luz, a drugą ręką podnosi głowę Idy.)
Strażnik Gniew: Co więc powiesz, Sowia Damo? Najpotężniejsza wiedźma na Wrzących Wyspach i straszliwy Strażnik Gniew. Bylibyśmy najsilniejszą parą na świecie. No a teraz nie możesz mi już odmówić, wiesz?
(Głowy Idy spogląda na schwytanych Luz i Króla.)
Głowa Idy: Och, niech będzie strażniku, dobrze, chciałabym tylko coś powiedzieć. Ciut bliżej.
(Strażnik Gniew przysuwa głowę Idy bliżej swojej twarzy.)
Głowa Idy: Nie, hm, jeszcze trochę bliżej.
(Strażnik Gniew przysuwa głowę Idy bliżej swojej twarzy.)
Głowa Idy: Ciut.
(Strażnik Gniew przysuwa głowę Idy bliżej swojej twarzy.)
Głowa Idy: O tak, dobrze. (Ida prycha Strażnikowi Gniewowi w twarz, a ten puszcza Luz.) Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha.
Strażnik Gniew: Bezczelna baba. Nie wiesz ile w ustach jest zarazków?
Głowa Idy: Jakoś przeżyjesz. Kazałeś strażnikom mnie śledzić i odciąłeś mi głowę, więc nigdy nie umówię się z tobą.
Strażnik Gniew: Skoro tak mówisz to muszę ciebie zniszczyć...
'(Luz uderza Strażnika Gniewa Sowim Kijem, a ten upada.)
Głowa Idy: Ładnie.
(Skauci pojawiają się koło Idy, ale jej ciało ich dekoncentruje.)
Luz: Dobrze, to my znikamy.
(Luz i ciało Idy biegną, zabierając głowę Idy i Króla, po czym siadają na Sowim Kiju.)
Luz: Expecto, lecisz, madżikus, magigatus...
(Strażnik Gniew zaczyna się podnosić z ziemi.)
Głowa Idy: Lecisz wiedźmi kiju!
(Sowi Kij odlatuje, a Strażnik Gniew wstaje.)
Strażnik Gniew: Sowia Damo, nie dam ci znowu czmychnąć.
(Ręce Strażnika Gniewa zamieniają się w maski i biegnie za Idą, Luz i Królem.)
(Strażnik Gniew goni Luz, Idę i Króla lecących na Sowim Kiju między celami.)
(Luz zauważa dźwignię otwierającą celę i wystawia dłoń.)
Luz: Ido, przyłóż tu rękę!
(Ciało Idy przykłada dłoń do dłoni Luz i razem otwierają cele Nochalki Małej, Katyi i demona jedzącego oczy.)
(Ida, Król i Luz wylatują na Sowim Kiju przez drzwi, a za nimi biegnie Strażnik Gniew, który uderza w kostur, zrzucają trójkę ze środka transportu.)
Król: Moje gnatki!
(Ida wkłada swoją głowę na miejsce.)
Ida: Luz... (Wyjmuje ze swoich włosów klucz do magicznych drzwi i podaje go Luz.) ...wracaj do świata ludzi.
Luz: Ale co z wami?
(Ida i Król odchodzą od Luz.)
Król: Jeśli myślisz, że ten jest zły to nie widziałaś jej poprzedniego chłopaka.
(Strażnik Gniew atakuje Idę.)
Ida: To nie mój chłopak.
(Ida zabiera Króla z zasięgu Strażnika Gniewa i wsadza Luz na Sowi Kij.)
Luz: Ale jak...
(Ida uderza Sowi Kij, a ten się włącza i odlatuje w górę.)
(Strażnik Gniew sciąga maskę i ziele ogniem w stronę Idy, a ta przy pomocy magii oddaje atak w jego stronę, wbijając go w mur.)
(Luz zauważa, jak Strażnik Gniew się podnosi, a w miejscu dziury, którą zrobił, Katya, demon jedzący oczy oraz Nochalka Mała obserwują całą sytuację i do nich podlatuje.)
Luz: Na ci wy tu jeszcze czekacie? Macie okazję dać dyla.
Demon jedzący oczy: Strażnicy nas złapią, bo zawsze łapią.
Katya: Tu nasze miejsce.
Nochalka Mała: Zwątpienie to więzienie, z którego nie ma ucieczki.
Demon jedzący oczy: I tutaj niestety masz rację.
Luz: Wy po prostu inaczej postrzegacie świat i w inny sposób chcecie żyć, czyli jesteście „dziwni” i dzięki temu jesteście fajni, nie rozumiecie?
Katya: Dlaczego ty nam pomagasz?
Luz: Bo my, dziwadła, musimy trzymać się razem. (Luz zakłada kaptur, wsiada na Sowi Kij i się wznosi.) I nikogo nie można karać za to jaki jest!
'(Nochalka Mała, demon jedzący oczy i Katya wiwatują.)
Luz: No to na nich!
(Nochalka Małą, demon jedzący oczy i Katya biegną w stronę Strażnika Gniewa.)
(Ida i Król padają na ziemię.)
Strażnik Gniew: Już więcej mi nie uciekniesz, Sowia Damo. Złapałem cię pierwszy raz, ale na zawsze!
(Król wtula się w pierś Idy.)
Luz:' Już, już, już, już!
(Katya, Nochalka Mała i demon jedzący oczy wbiegają w Strażnik Gniewa.)
Ida: Luz?
(Demon jedzący oczy i Katya pchają Strażnika Gniewa.)
Demon jedzący oczy: Jem oczy, bo lubię!
(Nochalka Mała staje za Strażnik Gniewem, przewracając go.)
Nochalka Mała: Dla mnie świat jest trójkątny!
Katya: A ja uprawiam starą sztukę fanfikcji!
(Demon jedzący oczy zawiązuje macki Strażnika Gniewa w supeł i przewraca go na brzuch.)
Strażnik Gniew: Co wy sobie wyobrażacie?
(Luz ląduje na ziemi.)
Luz: Nie waż się mnie lekceażyć, Strażniku Gniewie, ja jestem Luz, człowiek, wojowniczka pokoju. (Wyjmuje ze swojej torby fajerwerki i rzuca je w stronę Strażnika Gniewa.) No i łap!
(Strażnik odpala swoim żarem fajerwerki, po czy ucieka.)
Demon jedzący ozy: Ha, ha, ha, i wyszło!
Nochalka Mała: Zwyciężyliśmy! Hurra!
(Ida podchodzi z Królem na ramieniu do Luz.)
Król: A to było bardzo stylowe zerwanie.
Ida: To nie był mój chłopak. No dobrze, zwiewamy, bo znowu jakiś potwór się we mnie zakocha.
(Ida, Król i Luz odlatują z Konformatorium.)
Ida: Tak, umowa to umowa, wracasz do domu.
(Ida pstryka i z torby Luz wylatuje klucz do portalu prostu w jej ręce. Przyciska go i pojawiają się magiczne drzwi.)
(Luz patrzy na drzwi, jednak odwraca się do Idy i Króla.)
Luz: Zanim odejdę... (Luz wyjmuje z torby lalkę wiedźmy Azury i sciąga z niej koronę, którą podaje Królowi.) ... wiem, że to nie to samo, ale król musi nosić koronę.
(Luz podaje Królowi koronę, a ten ją kładzie sobie na głowie.)
Król: Taka mi wystarczy. (Idzie w stronę poza ekranem.) Hej, ty, kwiatku, masz teraz słuchać moich rozkazów.
(Ida podnosi ze stolika książkę o wiedźmie Azurze.)
Ida: O, i nie zapomnij książki.
(Ida podaje Luz książkę, na której znajduje się ulotka osobu letkiego i idzie w stronę portalu. Wpatruje się w broszurę, a następnie spogląda na książkę o wiedźmie Azurze. Zatrzymuje się przed drzwiami i patrzy na nie. Spogląda z powrotem na swoją książkę, a potem w górę, na lustro nad kominkiem. Podnosi książkę, na której okładce na pierwszym planie jest Azura, w tle starsza wiedźma patrząca na psa/kota. Opuszcza książkę, aby odsłonić lustro przedstawiające bardzo podobny obraz, Króla i Edę w tych samych pozycjach co stworzenie i starsza wiedźma, a ona na pierwszym planie między nimi. Uśmiecha się się i odwraca.)
Luz:' Słuchaj, ja wiem, że obcięto ci głowę i wszczęłyśmy taki jakby bunt w więzieniu, ale to była najlepsza zabawa mojego życia. Nie pasuję do ludzi. Ty nie pasujesz tutaj. Jeśli zostanę, możemy nie pasować we dwie. (Zgniata ulotkę letniego obozu.) I nigdy nie pojadę na obóz letni.
(Ida się śmieje.)
Ida: A co to obóz letni, o czym my tutaj mówimy?
Luz: Chcę tutaj zostać i stać się wiedźmą, jak ty... (Wyciąga przed siebie książkę.) ... I Azura.
(Ida się śmieje.)
Ida: Co, no nie wariuj, dziecko nie może zostać wiedźmą.
Luz: Może dlatego, że żadne nie próbowało. Jeśli nauczysz mnie jak zostać wiedźmą to zrobię wszystko, co zechcesz.
(Król ciągnie Idę za sukienkę.)
Król: Niech zostanie. (Zniża głos do szeptu.) Będzie nam gotować.
(Ida bierze Króla na ręce.)
Ida: Cóż, przyda mi się pomoc w odganianiu głuptaska od kuchennych szafek. Dobrze, ja pomogę ci zostać wiedźmą, ale musisz pracować dla mnie zanim nauczysz się zaklęć. (Wyciąga rękę do Luz.) Zgoda?
(Luz przytula Idę i Króla.)
Ida:' Ha, co ty wyprawiasz?
Król: Za mocno, za mocno!
(Luz wchodzi do pokoju, rozwija śpiwór i się na nim kładzie, po czym patrzy przez chwilę na swoje zdjęcie z mamą w ramce i je stawia.)
(Na telefon przychodzi wiadomość od Camili, pytając jak tam na obozie.)
Król: Ekhem, ekhem, ekhem. Fajne masz to posłanie.
(Luz puka w śpiwór, a Król kładzie się na nim.)
(Luz odpisuje mamie, że może jej się tutaj spodobać.)